Ostatnie zdjęcia z beznadziejnej cyfrówki Kodaka. Wygrzebałam w garażu swojego ukochanego starego Zenita ET z obiektywem szerokokątnym, i wracam do fotografii analogowej, do klisz i dreszczu niepokoju podczas odbierania wywołanego filmu.
Uwielbiam czuć na szyi ciężar prawdziwego aparatu.
dzień i noc w muzeum.
fałszywa zapowiedź wiosny.
bliskie spotkania zaprzysięgłych wrogów. próba mediacji międzygatunkowej, zakończona zerwaniem zawieszenia broni.
poniedziałek, 17 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz